CO NA BIM. W TRAWIE… GRA
O MIĘDZYNARODOWYCH SPOTKANIACH MUZYKUJĄCEJ MŁODZIEŻY ZAKULISOWO I POZA PROTOKOŁEM
Dzisiaj w Akademii Muzycznej spotkały się podczas konkursowej rywalizacji dwa zespoły muzyki dawnej. Zespół Muzyki Średniowiecznej EUTERPE oraz Kameralny Zespół Muzyki Dawnej INCALZANDO. Oba kierowane są przez panią Barbarę Czypul i reprezentują Pracownię Muzyki Dawnej działającej przy Domu Kultury w Gdyni. „W domu” pozostawili jeszcze jeden najmłodszy zespół muzyki renesansowej. Kiedy po wspaniałym występie EUTERPE rozmawiałam z dziewczynami, okazało się że stanowią taką muzyczną, dość elitarną rodzinę, spotykającą się na tematycznych festiwalach i konkursach. Na przykład na zamku w Malborku poznali zespół Brevis z Białorusi. No a u siebie to nawet mogą „zmieniać” muzyczne epoki, gdyż część z nich gra w obu poznanych na BIM. zespołach. Zapytane o źródło ich, trochę niewspółczesnych zainteresowań (chociaż teraz jest „renesans średniowiecznej” kultury - muzyka celtycka, rekonstrukcje rycerskie), powiedziały że różnymi drogami trafiały do EUTERPE: ze szkoły muzycznej, z innych pracowni MDK, teraz uwielbiają swoje granie, nawet gdy jest tak gorąco w strojach jak dzisiaj. A ich piękne stroje wzorowane na tych z epoki szył krawiec specjalizujący się w takich stylizacjach. Równie oryginalne i pięknie brzmiące instrumenty wykonano według średniowiecznych pierwowzorów: fidele, citola, viola, tuby marna, liry korbowe, rebec, portaty i cymbały – wydawały przepiękne dźwięki. Na moment naprawdę wszyscy przenieśliśmy się w odległe, ale za sprawą młodych artystek z zespołu, jakby współczesnych brzmień. A brzmienia były wspaniałe. Klimat średniowiecza z dbałością o detal tworzyły też elementy scenografii - skóra niedźwiedzia, na której z wielkim pietyzmem dziewczyny kładły zmieniane instrumenty. Zachwycone były akustyką sali, a publiczność ich występem.
Mimo, że muzycznie sięgają do barokowych źródeł, są bardzo współcześni, weseli, spragnieni nie tylko artystycznych wrażeń – tym razem mówię o członkach zespołu INCALZANDO, czyli przyspieszaj, ale jak mówi Jakub Bartoszewski - oni nie przyspieszali. Porozmawialiśmy po ich występie oczywiście o strojach, szytych specjalnie w Teatrze Miejskim w Gdyni. Jak zażartował Jakub - „dużo w nich firanek”, o instrumentach (znowu Jakub, zapewne przyszły menager zespołu, przedstawił mi osoby na nich grające). Najbardziej stylowo brzmiał szpinet, czyli starszy brat, a właściwie domowa, kameralna wersja klawesynu (info- Jakub). Podobnie jak koleżanki mediewistki bardzo lubią wkraczać w muzyczne klimaty baroku, w wyszukanych strojach też czują się jak we własnej skórze. Cieszą się ze zdobytych doświadczeń i kontaktów. Bardzo podoba im się BIM w swojej różnorodności stylistycznej i sprawności organizacyjnej. Wiele ciepłych słów usłyszałam o naszym mieście (od Jakuba). Bydgoszcz postrzega jako bardzo zielone i ładne miasto ze wspaniałą muzyczną dzielnicą. Dostrzegł też Bazylikę. Chcą zespołowo po konkursowych emocjach wypuścić się jeszcze na zwiedzanie, na pewno pójdą na Wyspę Młyńską (wieczorem można będzie ich tam spotkać), a za rok wracają na BIM. Bardzo się cieszymy.
CO NA BIM. W TRAWIE… GRA
O MIĘDZYNARODOWYCH SPOTKANIACH MUZYKUJĄCEJ MŁODZIEŻY ZAKULISOWO I POZA PROTOKOŁEM
- Zespół „Kalinowa Sopilka” z Ukrainy prowadzony przez Jurija Foksheia BIM odwiedza pierwszy raz, chociaż w Polsce już byli - w Gdańsku i Toruniu. W trochę innym składzie grali też w odleglejszych zakątkach świata: na Tajwanie, w Grecji oraz USA. Mają ciekawe, nastrojowo brzmiące instrumenty: okarynę, fletnię pana, fujarki. Jurij to bardzo wesoły, pogodny człowiek, chętnie opowiada o zespole, dotychczasowych podróżach. Podziwia organizację BIM, bo wie jakie to ogromne przedsięwzięcie. U nich w Łucku organizowane jest Lato z folklorem. Tutaj w Bydgoszczy, w związku z festiwalem jest tak jak w Grecji wielkie święto. Bardzo im się u nas podoba, jest super. Mój rozmówca ucieszył się, że może dorzucić swój grosik do opowieści o rodzinnym muzykowaniu. Córka Jurija Sofia wykona polską piosenkę „Szła dzieweczka”.
- Jednymi z wielu powracających na Impresje zespołów jest Zespół Muzyki dawnej Brevis. Czwarty raz przyjeżdżają do Bydgoszczy. Oprócz walorów artystycznych nasz konkurs wyróżnia się, zdaniem kierownika zespołu Pavla Surahina, organizacją. Wszystko jest tu doskonale przemyślane i odbywa się planowo, bez improwizacji, bieganiny i niespodzianek. Po koncercie chcą zwiedzać, zaprzyjaźniać się, no i występować. Na pewno uda się zrealizować wszystkie zamiary.
Do bimowskich „recydywistów”, i to utytułowanych, należą też „Kropelki” z Mińska. Dlaczego Kropelki? - zapytałam kierowniczkę i dyrygentkę tej dużej formacji muzyków, Darię Fralovą. „Bo mają szafirowe stroje, jest ich dużo i są małe”. Pomyślałam o subtelnym, ale wyrazistym ich brzmieniu, ciężkiej i konsekwentnej pracy, no i o sukcesach – cóż, kropla drąży skałę. Pamiętamy z poprzednich lat cymbalistki – one nadają ton, ale orkiestra składa się także z akordeonu, instrumentów dętych i perkusyjnych. Grają rożną muzykę od rosyjskiej klasyki i dzieł narodowych przez pop po utwory filmowe.
Ponieważ zespół właśnie zakończył konkursowe przesłuchania może pozwolić sobie na relaks. W planie wycieczka do Torunia pod przewodnictwem dr Ewy Puls. Spojrzałam na mała dziewczynkę z niebieskim misiem przy plecaczku. To Elenka, drobna dziewczynka, jedna z kropelek, które tak pięknie grają.
W czwartkowe prawie tropikalne popołudnie zespoły BIM pożegnały się z bydgoszczanami odwiedzającymi plenerowe koncerty na Wyspie Młyńskiej. Był to także ostatni występ konkursowy. Swoje umiejętności prezentowały zespoły folklorystyczne z Czech, Litwy, Polski (Orawa) i Ukrainy. Świetny widok stanowiły później pojedyncze pary wmieszane w tłum bydgoszczan, w ludowych strojach (górale) kupujący na Jezuickiej lody.
Do piknikowej atmosfery panującej na Wyspie, dostroił się prowadzący koncert Jazz Big Band’75 Kuba Marszałek, a może publiczność szybko podchwyciła lekki, dowcipny ton konferansjera, dość że szybko nawiązali kontakt. Niekiedy kontakty były bardzo bliskiego, nie wiem czy nie pierwszego stopnia, kończyły się jednak zawsze pod, a nie na scenie. Zresztą już sama muzyka i repertuar zaproponowany przez zespół pod batutą Piotra Dąbrowskiego były gwarancją dobrej zabawy i nikt kto świadomie czy przypadkowo znalazł się na tym koncercie tego nie żałował. No, może przez chwilę, gdy muzycy przestali grać i trzeba było iść do domu.
tekst: Krystyna Bujak
zdjęcia:
Pracownia Fotograficzna Pałacu Młodzieży:
Agnieszka Trawczyńska,
Agata Grzegorzewska,
Marta Frasz,
Mateusz Drozdowski,
Maciej Bieliński,
Maciej Madejsza
instruktor:
Jarosław Pabijan
Pałac Młodzieży w Bydgoszczy - Bydgoskie Impresje Muzyczne aktualizacja 5-07-2013